Zaśpiewał w Gubinie

Podziel się:

Z bardzo dobrym przyjęciem gubińskiej publiczności spotkał się koncert Czesława Mozila, który odbył się w Walentynki, 14 lutego w Sali Widowiskowej Gubińskiego Domu Kultury. Artysta jeszcze niedawno znany małemu gronu, raczej wyrobionych odbiorców, po udziale w popularnym programie talent show na antenie ogólnopolskiej telewizji, zyskał status celebryty. Jak sam mówił o tej sytuacji, ma to swoje wady i zalety. Jest w końcu rozpoznawalny, popularny, do czego przecież nawet podświadomie dąży każdy artysta. Może spotykać się z ludźmi, którzy przychodzą na jego koncerty w całej Polsce. Są też tacy (przypadek gubiński), którzy na koncert Mozila przyjeżdżają nawet z odległego o 600 km niemieckiego Monachium. Ale są i cienie popularności i jej komercyjnego wymiaru. Czy dalej może o sobie mówić artysta, czy artysta niezależny? Tego rodzaju przemyśleń poprzetykanych anegdotami i improwizowanymi skeczami było w trakcie spotkania z gubińską publicznością więcej. No właśnie, chyba „spotkanie” to najodpowiedniejsze słowo, które odzwierciedla to, co miał do zaproponowania gubinianom Czesław. Elementów koncertu było jakby za mało. Utwory znane publiczności z płyt takich jak chociażby pierwsza „Debiut”, pojawiły się w programie w niewielkiej liczbie i raczej szczątkowo. Czesław zaśpiewał też parę piosenek z najnowszego, promowanego właśnie albumu „Księga emigrantów. Tom I”. Całość występu miała wymiar swoistego performance’u, w którym jak się okazuje, artysta jest mistrzem. Dało to w rezultacie bardzo dobry odbiór wśród licznie zgromadzonej publiczności, która prawie w komplecie po koncercie ustawiła się w długi ogonek, by nabyć płytę, wziąć autograf i zrobić sobie selfie z mistrzem.

Janusz Gajda

Scroll to Top